poniedziałek, stycznia 14, 2008

ojej straszny dzień... mam mega zaległości w czeskim...
dzień z bólem głowy i stanem podgorączkowym...
w pracy sajgon, w domu sterta pustych kartonów bo nie potrafię się popakować - na szczęście mam jeszcze trochę dni
teraz czeka mnie kupowanie ciuchów na wyjazd i snowbordowanie śniegowe - ale to jeszcze jeszcze... wcześniej opava - już się zarejestrowałam na konsultacje - jejku kiedy ja wywołam te wszystkie zdjęcia i zrealizuję sesje??? najbliższa w planach sobota z bliźniaczkami i w niedziele retro...
bilans dnia: pozmywałam naczynia, zataszczyłam 15 pudeł na 3 piętro, zrobiłam kaszę mannę z brzoskwiniami jak dla wojska, tyle zjadłam że nie mam siły się ruszyać, brzuch boli i przydałaby się dieta.... brrrrr... nie lubimy diet o nie....!!!!!!!!!!
przed snem mycie się, zęby, książka od czeskiego w łóżku i telefon do miodka
a potem lulanki
a w czwartek przyjeżdża mól lover boy:]

7 komentarzy:

  1. Anonimowy11:12 AM

    zamieszkujemy z miodkiem. :)?

    OdpowiedzUsuń
  2. hehhe jeszcze nie najwczesniej od maja:]

    OdpowiedzUsuń
  3. ale fajowsko :D wspolny domek bedzie :D


    /pssss..moze potrzebujesz krakowska modelke :p ?

    OdpowiedzUsuń
  4. a mi właśnie klusek w czwartek do Anglii wylatuje na czas bliżej nie określony. ble

    OdpowiedzUsuń
  5. ojjjjjjj ja wyjazdów osobno to nie trawię - każdy mój związek kończył sie klęską!!!!!!!

    współczuję!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. przezyjemy jakos :) z reszta chyba bedzie tam tylko 3 miesiace (mam nadzieje)
    Ale tez sobie samej wspolczuje :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy7:28 PM

    ale Ty fajnie piszesz :) Powodzenia we wszystkich zamierzeniach!

    OdpowiedzUsuń