Dość długo dojrzewałam do podjęcia decyzji o radykalnych zmianach w swoim życiu. Aż wreszcie nadszedł taki dzień, gdzie stwierdziłam, że już czas najwyższy coś z sobą zrobić:) Ciągła praca i brak czasu oraz miłość do słodyczy zrobiły swoje. Nagromadziłam takie zapasy tłuszczu, że starczyłoby na przeżycie zimy stulecia i jeden dzień dłużej. W związku z tym już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie, że jak będę nadal prowadziła taki tryb życia jak obecnie to bardzo źle się to skończy.
Wzięłam sprawy w swoje ręce i postanowiłam, a w zasadzie rzuciłam sobie wyzwanie 28 dniowe!!!!! :) Tak na początek, bo wiem, że tak naprawdę czeka mnie ok pół roku ciężkiej walki o to aby wrócić do kilogramów sprzed ciąży, a kto mnie zna i widział ostatnio to wie, że ważyłam duuuuuużo mniej:)
Tak czy siak plan mam ambitny: na początek 28 dni diety ok 1500 kcal, 5 posiłków dziennie i codziennie ćwiczenia. Efekt końcowy to minus 4 kg. Ogłaszam to światu tu i teraz. I nie mam już żadnej wymówki. Czas jak się chce to się znajdzie - i tak ćwiczę głównie w domu. Do tego zrobiłam zapas sportowych ciuchów, które mają mnie jeszcze bardziej motywować do ćwiczeń:) Wszystko w mojej kolorystyce.
Jeśli chodzi o dietę to poszłam na łatwiznę i zamówiłam dietę z dowozem do domu. Dieta bardzo smaczna, więc jakby coś polecam, choć jest to niezła finansowa masakra. Przez grudzień też się nią karmiłam, ale do tego podjadałam w domu i nie ćwiczyłam, a teraz wprowadzam reżim - zero słodyczy i codziennie ćwiczyć aż stanie się to moim codziennym fajnym nawykiem. Nie mają to być katusze na siłowni bo tego nie lubię, ale najróżniejsza aktywność. Od Chodakowskiej, ćwiczeń najróżniejszych z YT do biegania i szybkich marszów. Czyli różnorodnie :)
Tym razem mam ogromne przeczucie, że wreszcie mi się uda, mam wszelkie narzędzia aby się udało, więc nie mam już ani jednej wymówki:)))))
Trzymajcie kciuki!
Dziś już 2 dzień praktycznie za mną - miodzio!