ojej straszny dzień... mam mega zaległości w czeskim...
dzień z bólem głowy i stanem podgorączkowym...
w pracy sajgon, w domu sterta pustych kartonów bo nie potrafię się popakować - na szczęście mam jeszcze trochę dni
teraz czeka mnie kupowanie ciuchów na wyjazd i snowbordowanie śniegowe - ale to jeszcze jeszcze... wcześniej opava - już się zarejestrowałam na konsultacje - jejku kiedy ja wywołam te wszystkie zdjęcia i zrealizuję sesje??? najbliższa w planach sobota z bliźniaczkami i w niedziele retro...
bilans dnia: pozmywałam naczynia, zataszczyłam 15 pudeł na 3 piętro, zrobiłam kaszę mannę z brzoskwiniami jak dla wojska, tyle zjadłam że nie mam siły się ruszyać, brzuch boli i przydałaby się dieta.... brrrrr... nie lubimy diet o nie....!!!!!!!!!!
przed snem mycie się, zęby, książka od czeskiego w łóżku i telefon do miodka
a potem lulanki
a w czwartek przyjeżdża mól lover boy:]