nerwowy poniedziałek i błogi wtorek - miks straszny. Na początku nic nie szło po mojej myśli - dopadło mnie zniechęcenie, cisza odnośnie pracy i problemy z przeprowadzką , tak że się troszkę poddałam, nawet moja dywiza życiowa "co ma być to będzie" nie pomogła...
nie mogłam znaleźć sensownego transportu do przewiezienia moich gratów - wszędzie ceny były kosmiczne - ok 900 zł. A tu wtorek okazał się łaskawy - znajomy, który ma wege sklep, ze zdrową żywnością, zaproponował swoją osobę i auto do pomocy:)))))) jupiii!! i co najfajniejsze, że jedynie muszę pokryć koszty benzyny.... wiecie co - są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie z ogromnym serduchem - wzamian podaję link do sklepu, który prowadzi - a tak w ramach małej promocji:P http://sklepwegetarianski.pl/
Jutro dwie ważne rozmowy w sprawie pracy... relacje później:]
za 3 h pociąg, komiks pop art do czytania, kryminał agathy christie, w uszach Sigur Rós
to tyle - aha poproszę jeszcze 2 pluszowe króliki