czwartek, grudnia 28, 2006
mieszkanie w nieładzie...
załatwiłam dziś za to mnustwo spraw w tym:
fryzjera (14 zł :P) i dentystę (170 zł - zdzierstwo ),
zapisałam sie do funduszu emerytalnego (w wieku 23 lat muszę już o tym myśleć - masakra), zgardnęłam notatki na egzamin i teraz zastanawiam się jak ogarnąć bałagan w mieszkaniu i spakować się na jutrzejszy wyjazd na sylwestra w góry ...
nie ogarnę tego bo mi się nic nie chce... idę po jabłko... i walę pakowanie...
środa, grudnia 27, 2006
poniedziałek, grudnia 18, 2006
Przedświąteczny zakupoholizm...
nic mi więcej przecież nie potrzeba.. a jednak kupuję... :(
a wzory i kolory kuszą z każdej strony... ni to się cieszyć ni to płakać...
ja się cieszę choć kasa ulatnia się w mgnieniu oka...
chabrowy golfik/czereśniowa kosmetyczka/fioletowe okularsy muchy/grafitowe cienie/fioletowy eyeliner/słoniowata poduszka...
detale/kolory/wzoty/życie/słońce/radości
co z tego skoro ledwo się dopinam w ukochane dieselki...
poirytowana/mocno/moją/tępototą
nic mi więcej przecież nie potrzeba.. a jednak kupuję... :(
a wzory i kolory kuszą z każdej strony... ni to się cieszyć ni to płakać...
ja się cieszę choć kasa ulatnia się w mgnieniu oka...
chabrowy golfik/czereśniowa kosmetyczka/fioletowe okularsy muchy/grafitowe cienie/fioletowy eyeliner/słoniowata poduszka...
detale/kolory/wzoty/życie/słońce/radości
co z tego skoro ledwo się dopinam w ukochane dieselki...
poirytowana/mocno/moją/tępototą
sobota, grudnia 16, 2006
czwartek, grudnia 14, 2006
Łośkowo... prezentowo...
tak na raty/rodzicielskie prezenty/bajaxowe/aparatowe
zmęczona całym dniem/zasłodzona łakociami/
zaraz szykuję moc kolejnych broszek i cudacznych kolczyków w_rulonie...
jutro do zaliczenia:
sprzatanie domostwa/milimoi/z panią ciasteczkową i bieblonką motto cafe okupacja:]
potem pan Rafał od fociszczy w poważnej gazecie i moja rola ufocania panów polityków... hihihi jasne...
a na deser mój ciastek w sosie własnym...
chaotycznie w głowie mej...
tak na raty/rodzicielskie prezenty/bajaxowe/aparatowe
zmęczona całym dniem/zasłodzona łakociami/
zaraz szykuję moc kolejnych broszek i cudacznych kolczyków w_rulonie...
jutro do zaliczenia:
sprzatanie domostwa/milimoi/z panią ciasteczkową i bieblonką motto cafe okupacja:]
potem pan Rafał od fociszczy w poważnej gazecie i moja rola ufocania panów polityków... hihihi jasne...
a na deser mój ciastek w sosie własnym...
chaotycznie w głowie mej...
wtorek, grudnia 12, 2006
piątek, grudnia 08, 2006
Rulonowe abecadło czas zacząć....
A - jak aparat... duży/mały/plastikowy/ciężki/lekki/
nikonowo/holgowo/smienowo/zenitowo/werlisowo/polaroidowo
B - jak bublolandia... świat pełen bubli/jak baleriny na nogach mych/ jak bajaxy - w pełnej swej kuklkowatej krasie oblanej
mniamniuśną czekoladą
C - jak czereśnie... ciemne soczyste jedzone latem do upadłego
D - jak domostwo... własne ukochane M w pastelowych barwach
E - jak ewolucje... wyczyniane tam i ówdzie:)
F - jak fotowe igraszki... czyli to co pani rulonowa lubi najbardziej...
niach niachy...:]
G - jak gryzmolec... czyli czółe słowka dla wybranych
i g jak groszki... wszędzie groszkowo ma być
H - jak hak wam w dziąsło... mój okrzyk bojowy gdy bulwers nadciąga
I - jak IKEA... cud miód i karmelki... żywa reklama w moim mieszkaniu
J - jak jabłko... codziennie choć jedno do zjedzenia
K - jak kiecaaaa/kokardki/kozice dwukołowe... czyli to co pani rulonowa lubi najbardziej
L - jak love forewa... najwierniejszego ciastka i wszystko co się z tym je:]
i l jak limpexy... czyli rodzynki w cieście
M - jak mniamniuśnoci... w każdej konfiguracji
N - jak niebo... nic dodać nic ująć
O - jak obiektyw... ulubiony portretowy 50/1,4
P - jak pies... ukochane stworzenie, merdające ogonem... włochate/przytulankowe/nazwę go Naleśnik
R - jak rajstopasy... w każdej konfiguracji kolorystycznej... nieodłączny element ubioru pani rulonowej
S - jak szpinak... zielony trawiasty w naleśnikach/pierogach/zapiekany z makaronem... ehhhhh ślinka cieknie
T - jak truszkawkowo-waniliowy koktajl... własnej roboty:] oh oh
U - jak ulice... pełne kolorowych ludzi/holenderkich kozic/szalonych babć
W - jak wiosna... czyli ulubiona pora roku
Z - jak ziuta... moje tajne imię... błahahhaha o ja poczwara:]
wtorek, grudnia 05, 2006
zawieszona w czasoprzestrzeni... kursuję z torbą pomiędzy miastami... czego się nie robi dla najwierniejszego potwoooora.... :] zamotana mocno... nadrabiam w przerwie zaległości domowe... płacę rachunki, zmywam gary (ale co tu zmywać jak mnie w mieszkaniu nie ma)...
To straszne... gdy człowiek tak non stop z połowiną czas dzieli... a reszta znajomych??? gdzie ma się podziać??? a czas na samotność???
teraz...właśnie teraz.... w tle smolik leci... zaległe płyty już czekają na odsłuchanie... a powietrzu czuć karmel... to świeczka najcudniejsza z cudnych...
jutro a panią ciasteczkową wieczór... ploteczki plotkarskie szykują się:]
marzy mi się stos książek do przeczytania... dziś byłam w ksiegarni... wspominałam czasy, gdy mogłam sobie pozwolić na 1-2 książki w tyg.... heheh naiwna teraz w dorosłe życie się bawię i są inne priorytety...
zmykam smacznie lulać... aha dziś 3 miesięcznie... kurcze ale jak to liczyć??? niech bedzie 2 lata i 3 miesiące jeśli po mojemu to zsumować... prawda - stara miłość nie rdzewieje...:]
oki basta marudzenia...czas dupsko ruszyc i spać:]
Subskrybuj:
Posty (Atom)