




kolejny tydzień bez netu.... coraz bardziej zaczyna mnie to irytować.... mam dosyć chodzenia do krewetki, żeby w 5 min przejrzeć pocztę....
odpaliłam gg po przerwie... nawet nie wiem kiedy komu co odpiszę....
ehhhh ćwiczę cierpliwość
za to nadrabiam sprawy mieszkaniowe - powoli bo powoli ale z miodkowskim kończymy szykować to i owo... jesteśmy bliżej końca niż dalej... ale momentami brak czasu i kasy ...
dziś mam wolne w pracy- wyciągnęłam holenderkę, dopompowałam koła i śmignęłam w świat - geeeenialne uczycie - jejku jak mi tego brakowało.... ubrałam się cieplutko - wczoraj zakupiłam płaszczyk malinowy i żółta mega czapę:)))
apropo zakupów - byłam w piątek w top shopie w wawie na otwarciu i takiego rozczarowania to dawno nie przeżyłam - nasz mikro mały polski top shop to pryszcz w porównaniu to tego w londynie.... może 3 rzeczy mi się spodobały ale nie na tyle żebym od razu chciała kupić.... bez sensu - wszyscy czekali na otwarcie, a na dorbą sprawę i tak najlepsze cacka się nie pojawiły w kolekcji... ehhh
wracając do pracy - coraz więcej się uczę - choć czasem jest tyle roboty przy zmianach ścian, dekoracji, ekspozycji i manekinów, że w zeszłym tyg siedziałyśmy z drugą gosią po 13 h w pracy...
obecnie mój świat to miodkowski, praca z naciskiem na praca, jedzenie i kino....
brakuje mi asi kręconej - takiego swojaka - miodkowski to mega mój przyjaciel ale ja chcę moją przyjaciółkę!!! wczoraj analizowałam to wszystko i smutno mi sie zrobiło!
Mam nowe cele - planuję kupno nowego aparatu... już zdecydowałam ale wstrzymam sie do urodzin bo teraz muszę jeszcze wypieniężyć się na uczelnię....
aha i szukam żyrandola.... no masakra przeszłam wszystkie sklepy wnętrzarskie i nic ciekawego nie mam - ma być biały i po prostu cudny - jak ktoś coś wie proszę o namiary...
to by było na tyle:D