piątek, marca 25, 2011
Nie wierzę, że Leoś tak szybko rośnie. Wczoraj skończył 7 tyg, a ja już od jakiegoś czasu odkładam za małe ubranka na bok. W poniedziałek ważył już 4300g i szczerze coraz mocniej czuć to nosząc go na rękach. A ten maluch domaga się tego coraz częściej:] Tulenia i tulenia.... Przylepa mała...
Zabieram się za siebie. Po porodzie zostało i 8 kg, do tego poprzednie 7 kg to mam 15 kg razem do wypocenia. Nie cierpię się odchudzać, ale jak nie wezmę się w garść to pozostanie mi do końca życia chodzenie w ciążowych ubraniach i depresja zajadana słodyczami.
Wiem, że muszę realnie zabrać się za odchudzanie. Nie mogę przejść na turbo dietę bo karmię Leosia. Więc daję sobie 5 miesięcy, czyli do sierpnia. Zaczynam też ćwiczyć. Dziś wypociłam 250 brzuszków i drugie tyle na uda i pośladki. Kupiłam specyfiki - kremy i masażery i katuję się tym codziennie. Lada moment jak tylko wzmocnię kolana po 3 miesiącach leżenia zacznę biegać.
więc plan jest - byle motywacji nie zabrakło!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Gosia, a może dołączysz do zajęć w Impuls Fitness? Polecam, najpierw przyjemny wycisk a później odpoczynek w saunie :)Pozdrowienia dla stylowej rodzinki :)
łał!!!!!!!! jaki wypaśny klub!!! nawet nie wiedziałam, że taki otworzyli, będę musiała wybrać się na zwiady!
dzień dobry . już od bardzo dawna odwiedzam Twój blog i chciałam Ci powiedzieć, że lubię tu zaglądać : ) masz cudnego synka. trzymam kciuki za dietę i powrót do formy. na pewno się uda :)
pozdrawiam, J.
Pierwsze wejście jest gratis. Super chusta!
Leoś jest fantastyczny :) wpadam tu prawie co dzień zobaczyć co nowego u Was :) Trzymam kciuki za Twoją walkę z kilogramami :)
Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz