wtorek, maja 15, 2007




wieczór bardziej lajtowy- choc cały dzień był czystym szaleństwem - sen dobrze mi zrobił w ciagu dnia, emocje opadły - zaraz wreszcie coś zjem - olas już pichci w kuchni potrawkę z mięsem i ryżem...

doszły rzeczy atmosphere - pierdzielnik doskonały - na handel sie wie - na stadion bym się nadawała.... :)

do tego sprawiłam sobie prezent - kubaski groszkowe w liczbie trzy:]

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

jejciu... zazdroszczę tych bucików i torebek :D zwłaszcza żółtej kopertówki :D ;)

G. pisze...

fioletowa amciu! ;p